wtorek, 11 lutego 2014

JAKIE KU...LASY ŚPIEWAJĄ????

W minioną sobotę w towarzystwie poznańsko-wrocławskim (Ala, Tyma, Jędrzej), podsyceni dobrymi prognozami na waruun pocisnęliśmy w rudawy. Moim celem, od jakichś pięciu czy sześciu (już nie pamiętam ile tego było, nie licząc dwóch wyjazdów kiedy to draka nie znalazłem w ogóle) wyjazdów był drakkar. Borykając się z dziurami w palcach wyżartych przez nasz kochany granit, bólem egzystencjalnym, kiedy to na wcześniejszych wstawkach spadałem i czułem sie jak worek pyróff, gorzko przeklinając rudawy i cały granit na świecie jaki to on nie jest do dupy i w ogóle baldy w rudawach to jakaś "wieczna sromota" i zabawa dla sadomaso, gdzieśtam nadal nie mogłem sobie darować kolejnych porażek i cały czas ów bald, który "cały jest jednym wielkim chwytem" chodził mi po bani. Szczęśliwie, w ostatnią sobotę udało mi się na niego wgiełgać. Poniżej gównianej jakości film. W kadrze sznurek, którym przywiązałem telefon do statywu:)Aha a tytuł filmu to od ksiązki takiej o lasach:)

https://www.youtube.com/watch?v=Z6rwnpiW8u8


hail

1 komentarz:

  1. Nice Hans! gra gitara, przeinwestuj tylko w kamerzystę lub fotografa ;-)

    OdpowiedzUsuń