środa, 14 maja 2014

I'm the MASTER of my own world

Czasem w życiu bywa że człowiek czuje sie jak skończony kałer. Dlatego tym bardziej docenia momenty takie jak ten. Warun 10/10 słońce za chmurami, cały czas chłodny wiatr, około 9-10 stopni, NIKOGO w skałce, absolutna cisza. Szybki rozgrzew i do dzieła. W pierwszej poważnej próbie wale sie na poprawce do drugiej dziury na lewą rękę. Myśle sobie " kurwa, zaraz to zapne!!!I HUJ". W następnej dobrej próbie wale sie jeszcze dalej, dokładając rękę do nieszczęsnej dziury. W tym momencie można technicznie uznać ze kłopot jest zrobiony, ale nie byłbym sobą gdybym nie odwalił jakiejś maniany. Na szczeście byłem sam i se mogłem pokrzyczeć do woli:) Chwilę później, już bez wixacji, kończe kamień:) Nie spodziewałem sie w ogóle że go zrobię bo jechałem z nastawieniem " robie technologie na kiedyśtam". Jest to mój absolutny rekord czasowy, bo spędziłem na nim jesienią dosłownie niecałą godzinę ze spikiem i krupą no i dzisiaj około 1,5 godziny.

Na deser, kolejny film strasznej jakości:)


Korzystając z okazji i kierując się mottem, które drzewiej przyświecało portalowi wspinanie.pl i brzmiało:"jeśli sami o sobie nie napiszemy to nikt o nas nie napisze"(HAHAHAHAAHAA ale suchar), chciałbym pogratulować Albertowi, który też go zrobił ale parę dni wcześniej!!!

3 komentarze:

  1. Pięknie!!!Graty!
    MOTYWACJA milion %%
    teraz Terapia, później Kaczorów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. najs Hansik, ale telewizja dodaje kilka kilo czy to te Poznańskie pyry?

    OdpowiedzUsuń