- Obsada - doborowa. W końcu niżej tu podpisany słynny kryty Tomasz Rączek w skład jej wchodzi.
- Oprawa muzyczna - początek dobry, trąca wczesnym Boulderhead, ociekającym brudem i szorstkością. Końcówa bez zmian Gimrap gorszy niż muza na dożynkach u moich teściów.Za to są krzyki, stęki, bluzgi, durne gadki o cyfrze i dziadkowskim bólu istnienia.
- Obraz - jest motyw podróży lub prodakt plejsment od PKP, jest mech. To chyba o tym, że za kilka sezonów i tak wszystko zarośnie. Jest pomnik lokalnej przyrody, jest laurka dla miejsca w którym przyszło nam żyć. Jest łabędź, którego symbolika jest bliżej nieokreślona. Może chodzi o wolność, może o to, że za dobrze mnie karmią albo po prostu brak było orła białego...
- Wizjonerstwo nowych problemów - obroniłoby obsadę Ekipy z Warszawy z muzyką z mojego wesela na świetlicy w Pi Di na tle Katarskiej pustyni. Po prostu niesamowita jakość ruchu, trudności oraz finezji jak i natężenie trudnych rzeczy w jednym miejscu. To jest przyszłość lokalnej zabawy w granicie. Pełen szacunek ludzi ulicy Kubuś.
Drodzy oglądacze film jest zlepkiem spinaczek z różnego okresu - nie podczas Pandemonium.
Odradzamy wspinania się na zewnętrznej.....szczerze nawet gdyby nie było wirusa bo chcemy mieć las tylko dla siebie....
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo tu sie od....ło?!?
OdpowiedzUsuń