środa, 9 kwietnia 2014

Nie samą pracą człowiek żyje...

Po tygodniu tyrania w Zawadzkiem, wiszenia i malowania konstrukcji wielkiego kołchozu przyszedł czas na 2dni restu... Pierwszy z nich to okres leżenia siusiakiem do góry i odpoczywania, natomiast drugi skusił nas na odwiedzenie Sokołów. Icm i yr.no zniechęcało, miało padać dość intensywnie i to nawet deszcz ze śniegiem, a jednak dało się coś poruszać... Wiatr wiał z prędkością chyba 200m/s bo Jak się okazało, ten dzień to "cyfra day" dla ekipy malarzy z Zawadzkiego :D i tak Bartek (mój brachol) wciągnął nosem Mini Max VI.4+ po czym z niedowierzaniem poprowadził go drugi raz, oczywiście treningowo ;) Bastek po paru godzinnej próbie ogrzania się pocisnął w drugiej próbie dnia Sułtanów Swingu VI.4+/5, a mi udało dokończyć się porachunki na Turni nad ogniskiem! Potwierdzam, Antidotum odczarowane i to jeszcze innymi patentami niż Sergio i Michnik ;) co do wyceny powiem tyle: "nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem :P "

1 komentarz:

  1. No ładnie Panowie!
    A warun raczej na plastik.
    A "Anti..." w ciągu msc ma 4 przejścia, więcej niż w ciągu ostatnich 10 lat(?) ;-)

    OdpowiedzUsuń